Wiem, że wiele osób marzy o własnym domu ale często wpada w błędne koło myśląc: „nie jestem jeszcze gotowy, nie wiem od czego zacząć, koszty budowy domu przerosną moje możliwości, a sama budowa wykończy nerwowo… ufff”. Znam to. Nic bardziej błędnego. Bo dom może być – połową kosztów – zakupu mieszkania o tej samej powierzchni. A budowa – zamknąć się w przeciągu tygodnia czasu. Zdziwiony/a?
Poniżej kilka faktów i mitów na temat budowy domu, z którymi mam ogromną chęć polemizować. Nie tylko jako projektant, ale również jako inwestor. Będę więc pisać tak jak lubicie – na konkretnym przykładzie – własnym :)
I. „Jeśli nie stać mnie na kupno mieszkania, z pewnością nie stać mnie na budowę domu”.
Niekoniecznie. Koszt budowy domu to ½ kwoty naszego poprzedniego mieszkania o dokładnie tej samej powierzchni. Nie liczę kosztów samej działki, która może być śmiesznie tania lub zabójczo droga, w zależności od lokalizacji. Wiadomo. W naszym przypadku eksperyment polegał na tym, że by wybudować dom o powierzchni dokładnie naszego poprzedniego mieszkania, czyli niecałe 50 m2. To trochę tak jakbyśmy przenieśli mieszkanie w bloku na działkę, ale nie do końca, ponieważ dom w przeciwieństwie do mieszkania spełnia nasze wszystkie (podkreślam wszystkie) wytyczne i założenia a ogród rekompensuje ew. niedobory metrów kwadratowych, bo to są przecież dodatkowe pokoje pod chmurką. Jak zmniejszyć cenę budowy domu? Metraż ma bezpośredni wpływ na koszty. Tak więc budowa małego „szytego na miarę” domu to bardzo dobry pomysł. Dom można zaprojektować tak, żeby móc go ew. przenieść lub rozbudować w przyszłości. Innym czynnikiem jest technologia na jaką się zdecydujecie i czas trwania budowy. Od tego również zależne są koszty. I nerwy. Bo z budową wiąże się spory stres. Ale o tym w kolejnym punkcie…
II. „Budowa domu to droga przez mękę, zajmie mi wieki i wykończy nerwowo”…
Hmmm. Niekoniecznie. Budowa naszego domu trwała 7 dni. Stan surowy zamknięty. Czyli taki, który często nazywany stanem deweloperskim, bo tak wygląda mieszkanie, które kupujemy od dewelopera. Obiekt jest zamknięty drzwiami i oknami oraz ma podpięte wszystkie instalacje. Wymaga wykończenia, czyli zrobienia podłóg, ścian, zainstalowania sprzętu kuchennego i sanitarnego oraz umeblowania. Do tego etapu można przystąpić do prac samodzielnie i wykonać je praktycznie w 100% w duchu DIY. Ważne, że budowa została zakończona. Oczywiście, żeby tak było dom musi być bardzo dokładnie zaprojektowany. Czasy kiedy budowano cegła po cegle lub kamień po kamieniu już dawno minęły. Dziś mamy technologie, dzięki którym dom może stanąć tak jak nasz – w przeciągu jednego dnia – stan surowy otwarty. (czyli taki bez okien i drzwi:) Jak szybko i łatwo wybudować dom? Najlepiej skorzystać z jednej z w technologii prefabrykowanych. Oznacza to, że wszystkie elementy zostaną dokładnie wykonane w fabryce i kiedy przyjadą na budowę będą wymagały jedynie złożenia. To trochę jak dom z klocków. Plusy takiej technologii? Szybko. Dokładnie. Tu nie ma miejsca na pomyłki ani na improwizacje na budowie. W zasadzie można by wyjechać na kilka dni i wrócić do gotowego już domu. Fajnie co?
III. „Dom musi być duży i na wieki…”
…wieków Amen – chciało by się rzec. Bo takie myślenie to początek końca i sprawia, że wizja budowy domu staje się przytłaczająca oraz zwyczajnie niemożliwa ze względów finansowych. A co jeśli pojawi się kolejne dziecko? A jeśli to będą bliźniaki? Potrzebuję gabinetu, przecież kiedyś będę pracował w domu. Garaż. Koniecznie na dwa samochody. Pokój gościnny, a może i dwa… Jeśli coś ma być docelowe i na zawsze – to znaczy jakie ma być? Przecież ja się zmieniam i moje potrzeby również. Więc jak u licha mogę zadecydować o tym dziś. I się nie pomylić? Znam ludzi, którzy budują domy na lata (albo raczej na wieki) – taki dla siebie, przyszłych dzieci i wnuków. Tylko, że potem często okazuje się, że dzieci wylatują z gniazda a rodzice (na starość) zostają w nieogrzanym, za dużym domu. Takim, który nigdy nie był w sam raz, był albo za duży albo za mały. Nie spełniał swojej funkcji. Był trudny w utrzymaniu i ogrzaniu.
A co jeśli by tak zacząć projektowanie domu od odejmowania – zamiast dodawania? Co jeśli presję budowania na wieki – zamienić na wizję komfortowego „tu i teraz”? „the perfection of design is not when you have nothing else to add, but when you have nothing more to take away” – Jay Shafer, twórca XS HOUSE (sam mieszka w domu, który ma niewiele ponad 6m2) Nasz dom ma 50 m2. Jest nieduży. Nie ma piwnicy, garażu ani poddasza. Bo te elementy są nam zwyczajnie w ten moment niepotrzebne. Jest natomiast zaprojektowany, że jeśli „nam się odmieni„ – możemy go zawsze rozbudować. A na dziś dzień nie ponosimy niepotrzebnych (niemałych zresztą) kosztów z nimi związanych. To było dla nas ważne. Z innych ważnych rzeczy, to mamy taras – wielkości domu i dach na którym rano medytuję a wieczorem oglądam gwiazdy. Brzmi fajnie, co?
Ciocia „Dobra Rada” podpowiada…
Odradzam Ci kupowanie projekt domu gotowego. Dobry projekt, rzecz kluczowa. Dom to nasze najbliższe otoczenie, które ma na nas ogromny wpływ i powinno nas wspierać. Dom „szyty na miarę” nie musi być idealny, ale niech będzie w 100% nasz. Powinien być też przemyślany na tyle, żeby ewentualne zmiany były w przyszłości możliwe.
Projektuj długo. Buduj szybko. Nasz dom powstał w tydzień, ale projektowaliśmy go przez rok, albo i dłużej. Dłuższy projekt. Krótka realizacja. To dobra proporcja. Niestety często bywa odwrotnie. Szkoda! Bo etap projektu jest ciekawy, to dochodzenie do tego co chce, czego nie chcę. Etap budowy – męczący, finansowo, energetycznie, stresujący – szczególnie jeśli trwa za długo.
Budowa domu to ważna rzecz. I ważne jest to kto Ci w niej będzie towarzyszył i wspierał. Poznaj dobrze architekta, z którym będziesz współpracował. Nie tylko portfolio, ale również osobę. Sprawdź jak mieszka i czy testuje swoje rozwiązania na sobie. Zobacz co mówią o nim inni. Spotkaj się z nim i zobacz czy dobrze wam się rozmawia. Poczuj czy nadajecie na tej samej fali. Jeśli jest taka możliwość skorzystaj z konsultacji na start lub z innej niewielkiej usługi, którą proponuje. Dzięki takiej usłudze, np. konsultacji, poczujesz czy współpraca ze nim to jest to i czy potrzebujesz od niego bardziej szczegółowej pomocy czy to co masz jest wystarczające. Możesz na tym poprzestać. I nie zostajesz z niczym. A jeśli w przyszłości zdecydujesz się na dalszą współpracę to masz już pewność, że będzie wam ją łatwiej podjąć.
W tym roku zrealizowałam DOM SWOICH MARZEŃ – i wiem, że przejście od słów do czynów to ogromna / kosmiczna / gigantyczna wprost satysfakcja!!! W trakcie konsultacji pomagam innym zrealizować ich marzenia o budowie domu. Dzielę się swoją wiedzą nie tylko jako „pani architekt”, ale również jako inwestor, który jest z tematem na świeżo. Ktoś, kto pokaże ci na czym teraz się skupić, a co na razie możesz sobie odpuścić. I jak zacząć myśleć o tym temacie z radością i lekkością. Zobacz konsultacje o nazwie RACHU-CIACHU. Tutaj.
Bardzo podoba mi sie Twoje podejście do projektowania domu, cieszę sie że coraz więcej architektów w Polsce inspiruje sie Shaferem ;) zapraszam Cię do grupy na Facebooku kooperatywa mieszkaniowa https://www.facebook.com/groups/1543204809254521/
Oczywiście, wszak małe jest piękne :) Dziękuje za zaproszenie do grupy. Już dołączam!
W 100% się zgadzam z takim podejściem. Nie przekreslalabym jednak na starcie projektów gotowych, bo za ich wyborem przemawia koszt (choć nie zawsze w ogólnym rozrachunku wyjdzie taniej). Natomiast poza tym, projekt indywidualny ma same zalety, jeśli spotka się właściwego architekta.
Nie zawsze w ogólnym rozrachunku wyjdzie taniej. Dokładnie o to mi chodziło.
Budowa domu to świetna przygoda. Nie warto jej zbyt długo odwlekać, ale też trzeba odpowiednio przemyśleć. W końcu – jakby nie było – to jedna z ważniejszych decyzji w życiu.
@Mytkowski. Dokładnie :) Lepiej bym tego nie ujęła. Dlatego polecam dłuuugie projektowanie i szybką budowę. W takich proporcjach. Nie odwrotnych.
Czasem warto zainwestowac w firmę, która od A do Zet wykona całośc, i projekt i wstępne prace budowlane i kolejne i finalnie odda budynek do zamieszkania… pod warunkiem odpowiednio skonstruowanej umowy o odpowiedzialności .