Jedną trzecią swojego życia spędzamy w pracy. Pracujemy średnio 40 godzin tygodniowo. Większość z nas kilka razy w roku wyjeżdża na urlop. Tak spędzamy około 25-30 lat swojego życia. Co było by gdybyśmy w pracy czuli się jak na wakacjach? Czy wówczas nie musielibyśmy robić sobie wolnego? Tak. Nie musielibyśmy. Ale nadal moglibyśmy :) Nie po to żeby odreagowywać pracę. Ale po to aby ruszyć w drogę, poszerzać swoje horyzonty oraz poznawać nowe miejsca i ludzi.
Ostatnio robiłam test na to: JAKI JEST ARCHETYP TWOJEJ MARKI u Kamili Chyły – IKIMASY. Btw, ty też możesz sobie zrobić taki testy, bo Kamila już za chwilę umieści go na swojej stronie zupełnie za free. Ja brałam udział w testowaniu wersji Beta. Jako cyfrowe pomadki (moja ukochana kobieca grupa mastermindowa) często robimy sobie takie testy wewnętrzne. Ale do rzeczy. Jedno z zadań polegało na wyborze najbardziej przemawiających do nas cytatów. Ja wybrałam taki: Zamiast marzyć o wakacjach, wykreuj sobie takie życie, od którego nie będziesz chciał uciekać. Kiedy przeczytałam to zdanie – poczułam je wyjątkowo mocno i zdałam sobie sprawę z tego, że dokładnie taka jest moja misja:
Pomogę Ci w zaprojektowaniu takiego miejsca do życia i do pracy, w którym będziesz się czuć jak na wakacjach. Każdego dnia.
ŻYCIE JAK NA WAKACJACH, czyli jak?
DOM. (klik) Dom w którym mieszkamy jest nieduży, ma zaledwie 50 m2. Taki „domek letniskowy” – tak często określają go osoby, które widzą go po raz pierwszy. „Letniskowy, całoroczny” – dodaję. Dom w którym mieszkam z rodziną jest drewniany. Pachnący latem. I ma zmienne wnętrze. Nie ma w nim nudy. I można w nim eksperymentować. Składa się z dużej ilości miejsc do odpoczynku. Ma hamaki, huśtawki, drewniany pomost, miejsce do medytacji, czytania książek i gapienia się za okno.
PRACA . (klik klik) Pracuję w Piegowatym KoWorkingu w obiekcie starego Młyna w Zabierzowie. Teraz mnie tam nie ma, bo większość czasu spędzam z małym Stasiem, ale niebawem wracam do pracujących tam mam. Tak. Mam. Bo ten KoWork został stworzony specjalnie dla mam i ich dzieci. Są w nim biurka , ale pracować można wszędzie. Nad rzeką, na tarasie, na trawiastej górce. Wszędzie tam gdzie jest internet i tam gdzie mamy mają na to ochotę. Praca w branży kreatywnej, a takie tu są, opiera się na pomysłach. A pomysły przychodzą do głowy znacznie częściej na hamaku niż wtedy kiedy siedzimy za biurkiem wpatrzeni w ekranem monitora.
WAKACJE. Właśnie trwają, więc po prostu napiszę jak jest. Ten artykuł piszę dla Ciebie z Kolonii Cohabitatu, która jest wprost wymarzonym miejscem dla cyfrowego nomady, czyli osoby, które pracuje online i może wykonywać swoją pracę z każdego niemal miejsca na świecie. Cohabitat (kliknij po więcej) to fundacja i grupa bardzo pozytywnie zakręconych ludzi, którzy wykorzystują nowoczesną technikę, żeby… powrócić do natury. Posłuchajcie krótkiego reportażu o tym jak „powoli i na swoich warunkach” żyją tutaj – opowiada Paweł Sroczyński, pomysłodawca i twórca tego miejsca. Zapytasz czy jestem tu w pracy czy na wakacjach? Odpowiem, że jedno i drugie. I nie mam z tym absolutnie żadnego problemu.
Na fanpejdzu Cohabitatu pojawiło się kiedyś pytanie: co jest dla ciebie luksusem? Padły setki odpowiedzi. A powyższy diagram prezentuje te powtarzające się najczęściej. Dla mnie luksus em jest to, że mogę pracuję teraz pod jabłonką. Bosymi stopami dotykam trawnika. Rano ćwiczyłam jogę na trawie z Moniką. A na obiad jadłam kaszę z warzywami siedząc przy stole z przyjaciółmi oraz z tymi, których widziałam po raz pierwszy w życiu. I byłam ich bardzo ciekawa.
JAK TO ZROBIĆ? I teraz tak. Na koniec mogłabym podać prosty przepis na to jak sprawić abyś i Ty w swoim domu i pracy poczuł się jak na wakacjach. Coś typu: powieś dwa hamaki, jedną huśtawkę, pomaluj ścianę farbą tablicową, na podłogę rzuć kilka kolorowych poduszek i kup sobie pościel z nadrukowaną słomy, żebyś czuł się tak jakbyś spał w stodole. Ale tak serio? Nie do końca o to chodzi. To znaczy o to też. Jeśli tylko te rzeczy pomagają Ci się zrelaksować i wprowadzają wakacyjny klimat. Ale tak naprawdę chodzi o to aby odpowiedzieć sobie na jedno, no może dwa zajebiście ważne pytania: 1.Co mnie relaksuje? & 2. Co jest dla mnie luksusem?
Postscriptum. Czyli dlaczego od pięciu lat na wakacje wyruszamy starym VW camperem? Dla niewtajemniczonych VW camper z lat 70tych, to kultowe auto. Kultowe nie oznacza pełne wygód. Wręcz przeciwnie. Nie jest to przyczepa do mieszkania – taka z toaletą i kuchnią. Nie ma tu klimatyzacji, ani nawet zwykłego grzania czy chłodzenia. Co oznacza, że w zimne wieczory jest zimno (podobnie jak w namiocie) a w gorące dni w czasie jazdy otwieramy okna. Czy nie wolelibyśmy zatem pojechać na all inclusive na Majorkę? Nie. Bo to nie nasza bajka. Nie w tym momencie. Wakacje w domu na kółkach to dla nas optymalny poziom wygody. Optymalny, czyli w sam raz. Adekwatny. Taki z którym czujmy się dobrze. Co nie oznacza, że ty masz inaczej i chętnie pojechałbyś na all inclusive na Majorkę. Uwielbiam to, że każdy z nas ma inaczej. Dlatego nie jest przypadkiem, że pracę z klientami zaczynam często od pozornie błahego pytania: jak lubicie spędzać wakacje?
Powyższe fotki pochodzą z folderu: „feeling good”. Mam go na pulpicie i zaglądam do niego, kiedy mam gorszy dzień. Zdjęcia zostały zrobione w domu, w pracy i na wakacjach. I są dowodem na to, że nie ma tutaj większego rozróżnienia.
A Ty? Czym dla Ciebie jest luksus, czym relaks i jak spędzasz wakacje? Podziel się w komentarzu pod tym artykułem.
Miło mi poznać Cię Mario i pogratulować rodziny, która wspiera Cię w tak fantastycznych pomysłach i w ich realizacji. Moje zainteresowanie Twoją stroną spowodowane było bardzo odważnym, w mojej ocenie, zaprezentowaniem projektów na domy mieszkalne i pomoc w ich realizacji. Posiadam gospodarstwo rolne ok. 2,5 ha w powiecie Olecko. Mieszkam w Warszawie. Zmiana przepisów dot. obrotem ziemi skutecznie zniechęciła mnie do skorzystania z fantastycznych propozycji projektowych, ponieważ nie zostanę rolnikiem. Jeśli przepisy się zmienią pozwolę sobie powrócić do możliwości skorzystania z konsultacji dot. projektu budynku i wtedy poproszę o pomoc. Jeśli pozwolisz będę odwiedzał Twoją stronę i zachwycał się proponowanymi… Czytaj więcej »
dziękuje za kontakt i zapraszam do kontaktu w przyszłości
Hmmm moje doświadczenie jest takie ze na prace „cyfrowego nomady” mogą sobie pozwolić nieliczne jednostki wykształcone na tyle by wykonywać jeden z 5 zawodów który da sie wykonywać zdalnie. Sam tak kiedyś pracowałem. Fakt, poznaje się wielu ludzi, to nakręca i poszerza horyzonty. Ale jednocześnie to życie na krawędzi w tym sensie że freelancer musi być naprawdę doświadczony żeby zarabiać na życie, ubezpiecznie zdrowotne, chorobowe i emeryturę na tyle dobrze że w razie gdy nie bedzie klienta przez miesiąc lub dwa, lub przydarzy się choroba to nie osiwieje i będzie miał czym nakarmić psa i dzieci. Pracownik etatowy zdalnie to… Czytaj więcej »
@StateBlank, Dzięki za podzielenie się swoją historią. O sobie piszesz, że podróżowałeś rzadko. Mam wrażenie, że mankamenty życia na własny rachunek dotyczą bardziej posiadania biznesu – tak w ogóle, niż bycia „cyfrowym nomadem”. Z podróżowaniem „Bulikiem” to jest tak, że faktycznie utrzymanie takiego auta kosztuje. Paliwo też. Ale na przykład oszczędzamy za noclegu. Nie śpimy w drogich hotelach. Ani nawet w tanich. Luksusów nie ma. Ale dla nas to właśnie luksus. Mieć swój dom na kółkach, zawsze ze sobą. Wszystko jest kwestią wyboru. Coś za coś. Piszesz, że „na prace cyfrowego nomady mogą sobie pozwolić nieliczne jednostki wykształcone na tyle by… Czytaj więcej »
Jej, ten wpis jest fantastyczny! Masz rację: w pracy spędzamy tyle czasu, że trzeba to sobie uprzyjemnić, uwakacyjnić, a nie żyć od weekendu do weekendu, od urlopu do urlopu. Wieczorem będę pisać w notatniku odpowiedzi na Twoje ważne pytania: Co mnie relaksuje? Co jest dla mnie luksusem? dziękuję za inspirację
Na jednym ze zdjęć jest książka „Calm”. Fajne to? Polecasz?
@Dominika, dzięki za to co piszesz. Dokładnie tak. Jesteśmy tymi samymi osobami w domu, w pracy i na wakacjach. Praca nie musi być „zapięta pod szyję”. A my możemy uwolnić się od „syndromu spiętego pośladka”. I tu i tu możemy być sobą.
Calm. Fajna. Polecam. Choć to raczej książka obrazkowa. Niż taka do czytania. Relaksuje. Ja lubię ją oglądać przed snem. W łóżeczku. Na dobranoc. I rano. Na dobry poranek :)