„Na początku nie wiedziałem, czego właściwie chcę. Stąpałem bardzo niepewnie. Moi Kochani Architekci poprowadzili mnie za rękę. Wycisnęli ze mnie esencję m n i e, zupełnie jak u psychoanalityka. Finalnie, dzięki ogromowi ich pracy, powstały dwa projekty. Oba są prawdziwymi dziełami sztuki. Fenomenale wizualizacje sprawiły, że ze zmrużonymi oczami przeżyłem wewnątrzczaszkowo dwa alternatywne dni w obu wnętrzach, odkrywając w sobie małego Bonda.

powietrze – dym – wiatr – grań górskich szczytów – ozon – mgła – obłoki – odmęty wody – śmigło – opium – oud – tytoń – porter – czekolada

I tym sposobem będzie szafirowo-chabrowa sofa, fotel – klasyk wzornictwa, jesionowa podłoga, sześcienne łóżko, lustra weneckie, lampa-cząsteczka chemiczna. Będzie pięknie.” – tak naszą współpracę podsumował Agent 007.

Nie od początku wiedzieliśmy, że jest tajnym agentem. Dobrze się kamuflował. Ale nasza detektywistyczna natura sprawiła, że rozpracowaliśmy jego zamiary. Nasz Klient to znawca win, perfum i kolekcjoner skórzanych butów. Z dość dużym posagiem, na który składały się drobiazgi takie jak porcelanowa cukiernica, łyżki od mamy i inne, sentymentalne przedmioty. Trzeba było znaleźć dla nich właściwe miejsce na czterdziestu pięciu metrach kwadratowych – znalazły się w specjalnej garderobie z lustrzaną, przesuwną ścianką, która pozwala eksponować lub ukrywać przedmioty, w zależności od humoru.

Zmieszaliśmy surowość z chmurami i uncją wytwornej męskości. I tak zrodził się pomysł na elegancję na miarę Jamesa Bonda. To był strzał w dziesiątkę.